Okres treningowy to czas, który można wykorzystać na wprowadzenie jakiś zmian w sferze mentalnej, wyrobieniu nowych nawyków, zaprogramowaniu się na sukces – bynajmniej z punktu wiedzenia funkcjonowania ludzkiego mózgu jest to możliwe:).

Nie da się tego zrobić w godzinę, nie ma magicznych metod. Żaden trener mentalny nie pstryknie palcem i nie spowoduje cudów – teorię po prostu trzeba wprowadzać w życie, wykonywać regularnie i konsekwentnie ćwiczenia umysłowe, analizować je, nie raz czy dwa razy na pół roku, ale najlepiej podczas każdego treningu fizycznego! Praca nad sobą jest procesem. A to dlatego, że zmiana nastawienia, myślenia, wyrobienie nowych nawyków, wymaga zbudowania nowych połączeń nerwowych w naszym mózgu, tzw. przetorowania nowych sieci – by to się stało, nasz organizm potrzebuje czasu i powtarzania, dokładnie tak samo jak w procesie uczenia się, no i oczywiście wyjścia poza strefę komfortu!

Jeżeli trenujesz po to, by osiągnąć lepsze wyniki w skałach, praca nad motywacją do regularnych i rzetelnych treningów pod względem psychofizycznym będzie bardzo istotna, bo to one w dużej mierze gwarantują sukces.

Wyrabianie nawyków podczas treningów!
Dlaczego to takie ważne?

Nawyk, czy rutyna pomaga radzić sobie z lękiem, trudnymi sytuacjami i jest niezastąpiony w drodze do sukcesu. Za pomocą znanych sobie, ułożonych po kolei czynności oswajamy niebezpieczne sytuacje. Gdy wspinamy się po nowej drodze, głęboko zakorzenione nawyki biorą górę. Trening ma służyć utrwaleniu nawyków. Trenerzy mistrzów mawiają, że zawody wygrywa się podczas treningów (J.Long).

Pierwszym krokiem w kierunku zmian jest samoobserwacja i zwiększanie samoświadomości. Jeżeli nie zdajesz sobie sprawy w jaki sposób myślisz, jakie są źródła twojej motywacji, itp., będziesz miał małe możliwości wprowadzenia zmian. Jeśli ktoś czytał „Skalni wojownicy” A. Ilgnera to wie, że bycie wojownikiem polega na perfekcyjnym wykorzystaniu uwagi. A ma to miejsce wówczas, gdy to ja steruję swoim ciałem świadomie i celowo, a nie rządzą mną tylko nieświadome procesy, automatyzmy czy zakorzenione ograniczenia.

Trening, który jest ukierunkowany na mistrzostwo, na sukces, a o to nam chodzi :), ma wyrabiać nawyk zwyciężania. Wygrywać można się nauczyć przez małe, drobne rzeczy, zbierane z każdego treningu.

Jak ćwiczyć nawyk zwyciężania? 2 proste zasady, które każdy może stosować od zaraz:
1. Trenuję na 100%

Jeżeli jestem w stanie zrobić 20 pompek, a robię 18 i odpuszczam, to uczę się przegrywać. Jeżeli daję z siebie na treningu 100%, to nasz mózg uczy się „nieodpuszczania” i będzie nam łatwiej dawać z siebie 100% w skałach. Dawanie z siebie 100% na treningu cechuje osoby z wysoką motywacją, kto odpuszcza (zwłaszcza wtedy, gdy mógłby spokojnie zrobić trening) prawdopodobnie ma niską motywację. Tutaj warto by odpowiedzieć sobie na pytanie – po co trenuję? jaki jest mój cel?, i w momentach gdy jest trudno, tracimy chęć, coś nie wychodzi, spada motywacja, będziemy przypominać sobie ten cel, przywołać obraz jego realizacji, osiągnięcia wymarzonego rezultatu, a nawet napisać go na kartce i przykleić w miejscu, gdzie często spoglądamy! (o samej motywacji będzie następny tekst).

2. Każdy trening powinien być doprowadzony do końca, zgodnie z planem, zakończony sukcesem i podsumowany.

Sukces powinien być indywidualny, sam go sobie zakładasz przed treningiem i realizujesz, np. to może być trudny ruch do klamy na zaległym balderku, wytrzymanie konkretnej ilości powtórzeń, balderów, przyjście punktualne na trening :), itp., co jest dla ciebie ważne na dany moment, co zalega, z czym chcesz się uporać? Bardzo pomocne jest prowadzenie dzienniczka treningu mentalnego i zapisywanie celów, sukcesów z każdego treningu, uwag i planów…

Podam przykład akurat z ostatniego wyjazdu w skały – pojechaliśmy do Bolechowic, do których przed wyjazdem byłam zrażona, bo ostatnio mi tam nie szło, więc jechałam z nastawieniem, że i tak nic nie urobię. Rozgrzałam się na jakimś oldschoolu:), nie spadłam, uff, i poszłam na coś trudniejszego, doszłam do miejsca kluczowego, patrzę do góry, oł noł, daleka wpinka (w mojej głowie dotychczas był taki schemat: daleka wpinka=wycof), ale mówię sobie, nie!, to będzie twoja wygrana dziś, jak dotrzesz do ekspresa…zacisnęłam zęby i dotarłam…mimo iż nie urobiłam drogi, wracałam naprawdę zadowolona w moim wewnętrznym świecie:) i uważam to za wartościowy wyjazd właśnie z psychologicznej strony.

Chodzi o to, by uczyć się zbierać małe wygrane, traktować wspinanie jako wyzwanie, a nie jako zagrożenie!!!

Zbieranie takich perełek to jedna strona medalu.

Druga jest taka, by zaprogramować głowę w taki sposób, by z automatu przed rozpoczęciem kluczowej próby przejścia drogi wzmocnić ćwiczone nawyki, czyli zastosować jakąś wskazówkę dla mózgu, która da impuls do głowy – teraz atak!

Jak wywoływać nawyk?

Podczas treningu, jeżeli robisz baldera, czy drogę na maxa, to wykonaj tuż przed jakiś rytuał, swój własny, np. 3 głębokie wdechy albo jakąś czynność (być może już taką masz), niech to będzie wskazówka dla mózgu, która Cię mobilizuje i informuje, że teraz zamierzasz iść na maksimum swoich możliwości i tą czynność wykonuj za każdym razem, właśnie wtedy gdy zamierzasz zaatakować. Np. M. Phelps za każdym razem gdy zamierza płynąć w tempie startowym kręci 3 razy ramionami.

Pamiętajcie, same czytanie artykułów nic nie da! Zachęcam by stosować ćwiczenia i wprowadzać zmiany.

Podsumowując:

Czy ładujesz na 100%? 🙂

Zaplanuj przed każdym treningiem co będzie Twoim sukcesem? 😉

Jaka wskazówka (rytułał) będzie wywoływała u Ciebie przejście na maxa?