Już w tytule coś się nie zgadza, bo miał być Osp i zmierzenie się z klasykami Misji Pec. Jednak pogodowy sajgon, który przechodził przez Europę postawił nas przed wyborem – zostać, ryzykować niewspinalny warun w Słowenii lub zmienić cel. Wybór okazał się prosty i 2 dni przed planowanym wyjazdem kupujemy bilety aby po raz pierwszy zameldować się na wspinaniu w kontynentalnej Grecji.

Na pierwszy ogień poszła wizytówka całego Leonidio – sektor Mars. Niesamowita rzeźba naciekowa oraz 40 metrowe maratony w przyjaznych wycenach powodują, że ubieranie uprzęży to prawdziwy sprint, po którym następuje bieg do upatrzonych wcześniej dróg (najlepiej z nutką) – takie to uroki wyjazdu w dużej ekipie 🙂 Próba rozwspinu w nowej formacji kończy się przejściem Chucka Notisa 7a+ przez Maćka, Marcina fleszem oraz Filipa fleszem, przy czym dla Marcina jest to nowa życiówka flash. Sokół z Marsa do Sampatiki przywozi ponad 100 metrów wspinania w tym Boubouki 7a+ OS oraz Mystere Et Boule De Gomme 7b+ OS.

Drugi dzień to zmiana sektora na taki, który oferuje nieco bardziej ludzkie długości dróg. Rezydencja Kozłów (La Mansion du Chevres) oferuje około 20 metrowe drogi w pięknej pomarańczowej soczewce. Maciek zalicza onsajta na X-mas 7a+, po czym jego śladem wędrują Marcin (fleszem) Bartek oraz Filip. Następnie kierujemy się na chyba jedną z najładniejszych linii wyjazdu – Amalthee 7b+. Piękna i zróżnicowana droga tego dnia przepuściła jedynie fleszem Sokoła, ale należy zaznaczyć, że jako jedyny używał knee-pada 🙂

Wtorek rozpoczynamy od sektora Twin Caves i drogi numer 1 z listy 8a.nu czyli Bonobo 7b+. Sokół przechodzi tą propozycję onsajtem, a jeśli chodzi o onsajty to Bart dorzuca życióweczkę na  Tsibouri extension 7a. W drugiej części dnia przenosimy się do Kryjówki (Limeri), gdzie w planach mamy rozpoznanie celów RP na dalszą część wyjazdu. Filip i Marcin zapoznają się z pięknymi kompresyjnymi ruchami na Paraplanisi 7c+, natomiast Maciek i Sokół działają na drugim klasyku sektora, czyli drodze OAKA I.C. 8a. Sokołowi ruchy spasowały na tyle dobrze, że melduje się przy łańcuchu już w drugiej próbie. W górnej części sektora Bartek najpierw wypada z wpinkową klamą, a następnie przechodzi Les pilers de bar 7a.

Dzień restowy to plan kompletnego braku ruchu, który kończy się przejściem niemal 10 kilometrów i oglądaniu skał na kolejne dni. Po tym „reście” przydałby się rest, ale czas nas goni i musimy w czwartek znów zameldować się w skałach.

Po reście wracamy na Limeri. Marcin oraz Filip poprawiają swoje westowe życiówki przejściem Paraplanisi 7c+. W drugiej części dnia kierujemy się pod przepiękną Elonę, jednak woda płynąca większością formacji skutecznie zniechęca do wspinania. Wracając wskakujemy jeszcze na chwilę na Limeri, gdzie Filip oraz Marcin próbują świetną Acrovatis 7c (wycena przewodnikowa to 7c+ ale tyle nie ma 🙂 ). Korzystając z rozwieszonych ekspresów w drogę wbija też Sokół i przechodzi ją fleszem. Górna szara płytka została pokonana bez czyjejkolwiek znajomości a łańcuch był ciężki do dosięgnięcia bez wiszącego ekspresa co dodało pikanterii całemu przejściu 🙂 Na koniec dnia Bartek fleszuje The revenge of the smart 7a (którą wcześniej fleszował Filip, którą wcześniej onsajtował Sokół). Podsumowując – owocny dzień z trzema życiówkami.

W przedostatni dzień wracamy na La Mansion du Chevres, aby wyrównać porachunki z pozostawionymi projektami. Filip, Marcin oraz Maciek przechodzą Amalthee  7b+, natomiast Sokół przechodzi boulderowe La Chevre de m. Seguin 8a. Natomiast po próbach projektu na Elonie, wysoko w górach, na Nifadzie, Bartek przechodzi Stelli Mantrisch 7a.  Na koniec dnia ruszamy jeszcze na ostatnie podejście pod Theosa, które wynagradza nam piękny widok na zatokę oraz Zeus 7a OS dla Sokoła i flash dla Maćka.

Ostatni dzień to próba odnalezienia w sobie motywacji i sprężu do wspinania. System 3 dni wspinania / 1 dzień restu / 3 dni wspinania skutecznie przemielił palce, kaczuchy i całe ciało. 50 kilometrów w nogach, około 350 pięter (wyliczenia dzięki uprzejmości appla:)) przewyższenia i sporo przewspinanych metrów dają się już we znaki. Dodatkowo napięta sytuacja między nami a pasterskimi psami nie pomaga. Mimo tego Filip przechodzi Acrovatis 7c, Maciek oddaje dobre próby na projekcie, Marcin rozkminia drogę na kolejny wyjazd, Bartek dorzuca ostatnie 7a Sonic, a Sokół próbuje zrobić cokolwiek. Padający deszcz przegania nas ze skał i zmęczeni kierujemy się w stronę zabudowań, ale… po spotkaniu w Leonidio Bart napomina coś o „niedowspinaniu”. W sumie to ostatni dzień, a została jeszcze godzina przed zmrokiem więc sprintem ciśniemy w skały! W jednym z nowszych sektorów Sabaton wstawiamy się po kolei w Savrę 7a (Sokół OS, Maciek, Marcin, Filip i Bartek Flash), Fun and Fuck 7a (Filip OS, Marcin i Sokół Flash) oraz Uprising 7a+ (Sokół OS, Maciek i Filip Flash). Schodzimy po ciemku w stronę samochodów i spinamy wyjazd klamrą, czyli obiadem u Cygana, u którego po raz pierwszy zabrakło gyrosu. Oczywisty był to znak aby wracać do domu…:)

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *